Ta ostatnia niedziela 1
Ta ostatnia niedziela

Sobota rano. Myślę sobie: „Wyskoczę na jakieś szybkie zakupy, bo mleka mi brakło”. No bo wiecie. Bez mleka nie ma kawy. Bez kawy nie ma życia. Wchodzę do sklepu i jestem w szoku. Ludzi tyle, jakby co najmniej cukier za darmo rozdawali. A ja przecież tylko po mleko. To jak tylko po mleko, to czemu mam w takiej długiej kolejce przy kasie stać, hmm? No ale dobra, przedzieram się przez ten tłum. Biorę dwa mleka i zmierzam w kierunku kasy. Przede mną jakiś facet wykłada na taśmę zgrzewkę wody, zgrzewkę piwa, 2 opakowania kiełbasy, 2 kurczaki, warzywa, owoce… „Co? Gruba impreza się szykuje?” – zagaduje. „Jaka impreza? Nie słyszała Pani, że jutro niedziela bez handlu?” – odpowiada dość zniecierpliwiony. Kurczę, przecież to tylko niedziela. Dzień jak każdy inny. I że niby co? Że to wszystko zeżre w ciągu jednej niedzieli czy jak? Babeczka za mną również wygląda, jakby co najmniej na wojnę się szykowała. Jakieś konserwy, 10 kg cukru, 3 paczki herbaty, kawa, soczki, 2 chleby… No dobra. Ja rozumiem, że ludzie na święta potrafią nakupić pełne wózki jedzenia. Czy więc teraz niedziela bezhandlowa to okazja, którą trzeba świętować cały tydzień czy jak?

Nie jestem przeciwniczką zakazu handlu w niedzielę. Ale nie jestem również jej zwolenniczką. Właściwie nie jestem zwolenniczką żadnego decydowania o tym, kiedy mam robić zakupy. Niby państwo dba o tych biednych pracowników, którzy muszą stać na kasie w supermarkecie. Jednocześnie nie dba w ogóle o tych, którzy muszą stać na kasie w stacji paliw. I gdzie tu sprawiedliwość? Jedni będą mieć wolne, a inni już nie. I co z tego, że taka Kowalska będzie miała czas na spędzenie czasu z rodziną, jeśli rodzina nie będzie miała czasu na spędzenie czasu z nią. Bo niedziela z zakazem handlu nie dotyczy lekarzy, policjantów, strażaków, hutników, kelnerów, barmanów i wszystkich innych, którzy do tej pory pracowali w niedzielę i z handlem nie mają nic wspólnego.

No ale z drugiej strony, wyobrażacie sobie, co by było, gdyby bezhandlową niedzielę zamienić na całkowicie niepracującą niedzielę. Tak, żeby kompletnie nikt nie pracował. Czy ludzie rzeczywiście byliby szczęśliwsi? Nawet, jak by już mieli ten czas, nikt nie pojechałby gdzieś na weekend, bo bałby się, że paliwa braknie, a stacje nieczynne. Nikt nie odpoczywałby w jakimś uroczym ośrodku nad jeziorem, bo przecież hotele byłyby nieczynne. Nawet człowiek nie wybrałby się na lody z rodziną, bo nie miałby kto tych lodów sprzedawać. Nie chce sobie nawet wyobrażać, ilu ludzi by zginęło, nie mając zapewnionej opieki medycznej. Jak widać, wszystko ma swoje plusy i minusy. I z tą niehandlową niedzielą plus jest taki, że nie trzeba ruszać się z domu, kiedy mama powie Ci: „Idź do sklepu, bo bułka tarta się skończyła, a kotlety trzeba upiec”. A minusy? No tu już można wymieniać. Ci, którzy pracowali od poniedziałku do soboty i nie zdążyli zrobić zakupów, mają peszka. Ci, którzy pracują w niedzielę w restauracji i muszą obsłużyć cały ten tłum, który nie zdążył zrobić zakupów, a nie chce paść z głodu, mają jeszcze większego peszka.

Ja tam nie narzekam. Czy niedziela handlowa czy niehandlowa, leżę i odpoczywam. A co się będę… No i jeszcze można sobie zakupy zrobić na sklepie Pana Kupy, bo na szczęście nas zakaz handlu w niedzielę nie obowiązuje! 😊

Komentarze do wpisu (1)

16 maja 2018

ZAJEBISTY BLOG ^^

Wersje językowe
Waluty

Tel: +48 531 731 317 | Email: sklep@pankupa.pl

Bestsellery
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl